Debiut fabularny Catherine Breillat, jednej z czołowych skandalistek francuskiego kina. "Une vraie jeune fille" stawia sobie za cel bycie wiwisekcją kobiecego dojrzewania, korzystając przy tym ze środków wyrazu graniczących z pornografią. Odważne sceny o charakterze erotycznym były bezpośrednią przyczyną dla której obraz Breillat został w wielu krajach zakazany na długie lata. Reżyserka usilnie stara się szokować, ale trzeba stwierdzić, że wychodzi jej to niezbyt przekonująco: poza paroma momentami, które można by określić jako "obleśne", "Dziewczyna" żadnych wielkich emocji nie oferuje. Historia składa się z ciągu epizodycznych scen, którym towarzyszy beznamiętna narracja głównej bohaterki - w założeniu czternastolatki, odgrywanej jednak przez dwudziestoletnią aktorkę. Śmiałe i obrazoburcze to w dzisiejszych czasach bynajmniej już nie jest, raczej nudnawe i pretensjonalne. Drażni złe aktorstwo, specyficzna maniera narracyjna powoduje dyskomfort. Sensu też w tym za wiele nie ma, pozostaje jeno zwietrzała prowokacja.